11 września
Rozlokowanie
III batalionu ON:
- dowództwo batalionu, plutony specjalne i 7
kompania bez
plutonu w Pierwoszynie;
- III
pluton 7 kompanii w Rewie;
- 8
kompania (jeden pluton nie uzbrojony) w Mostach;
- 9
kompania w dyspozycji płk. Dąbka na wzgórzu
14,4
na wschód od Rumi;
- w
godzinach rannych jako wzmocnienie III batalion ON otrzymał I pluton
3 kompanii ckm plot.
O świcie (około godziny
6.00) lewoskrzydłowe czujki zameldowały, że na wzgórzach na zachód
od gardzieli drogi Mrzezino – Pierwoszyna ku wzgórzu 41 i dalej
znajdują się Niemcy. Mjr Piotrowiak rozkazał dowódcy 8 kompanii
uderzyć na wzgórze i spędzić ich. Por. Milewicz I plutonem
wzmocnionym oddziałem zwiadowców uderzył na wzgórze 41, a II
plutonem ostrym ogniem kb flankował linię niemiecką, obsadzającą to
wzgórze. Por. Milewicz szedł w styku obu plutonów. I pluton
podszedłszy na odległość 200-300 m od linii nieprzyjaciela został
zatrzymany silnym ogniem kb, rkm i moździerzy. Wywiązała się ostra
walka. Do wsparcia ataku 8 kompanii, z Pierwoszyna równocześnie
ruszył wysłany przez brygadę samochód ciężarowy, ucharakteryzowany
na samochód pancerny, z kilkuosobową obsługą ckm. Dojechawszy jednak
szosą ku gardzieli, na równą wysokość z linią bojową I plutonu,
został ostrzelany granatami karabinowymi i trafiony w środek
platformy granatem, rażącym całą załogę. Kierowca wyszedł cało,
usiłował zawrócić na wąskiej szosie, jednak daremnie i stał tam pod
dalszym ostrzałem. Niemcy zaczęli nacierać, jednakże II pluton
silnym ogniem flankowym paraliżował ruch nacierających. Ich ogień
osłabł, z czego skorzystał wspomniany
samochód, kierowcy udało się wreszcie zawrócić i odjechać do
Pierwoszyna. Nieprzyjaciel osadził się ponownie na swych
stanowiskach i rozpoczął ponowny ostrzał I plutonu 8 kompanii.
Pomimo silnego ognia nieprzyjaciela, pluton intensywnie natarł,
zmuszając Niemców do opuszczenia zajmowanych wzgórz i wycofania się
na zakole szosy mrzezińskiej (na północ od Dębogórza). Podczas tych
walk zginął dowódca I plutonu ppor. Karol Kukucz. Około godziny
17.00 na pozycję 8 kompanii przybył dowódca batalionu mjr Franciszek
Piotrowiak i wzmocnił kompanię, dosyłając 2 ckm z I plutonu 3
kompanii ckm plot. 8 kompania pozostała na swych stanowiskach przez
noc do 12 września. W tym czasie 7 kompania obstawiała drogę Rewa –
Pierwoszyna, ku gardzieli nieco na północny zachód od wzgórza 33,9
wspierając ogniem walczącą 8 kompanię. Około południa w Pierwoszynie
zjawił się por. art. Krupp i ustawił w środku wsi dwie armaty polowe.
Po oddaniu kilku strzałów spadły na nie 3 pociski niemieckie
rozbijając działo i zabijając całą obsługę. Drugie działo odholowano.
12 września
Między
godziną 7.00 a 8.00 od zakola szosy mrzezińskiej wysunęła się
tyraliera nieprzyjaciela wspierana silnym ogniem ckm i artylerii na
Pierwoszyna i stanowiska 7 kompanii. Rozpiętość tyraliery ok. 700 –
800 m. 7 kompania mająca na linii dwa plutony na rozpiętości około 1
km: I pluton lewym skrzydłem opierał się o gardziel szosy (nieco na
północ od wzgórza 33,9), II pluton prawym skrzydłem niemal dotykał
szosy Pierwoszyna – Mosty, wszystko w niezbyt głębokich,
prymitywnych rowach strzeleckich, III pluton znajdował się w Rewie.
Adiutant dowódcy III batalionu ON został wysłany do dowódcy brygady
z rozkazem zameldowania o położeniu oraz żądając posiłków. Dowódca
brygady przyrzekł posiłki, nakazując tymczasem ściągnięcie dwóch
drużyn III plutonu z Rewy w celu zasilenie linii obronnej 7 kompanii.
W tym czasie 8 kompania
była silnie związana walką z Niemcami o wzgórze 41, które zajęła w
dniu poprzednim.
W tym samym czasie
brzegiem morza gęsiego zbliżał się ok. 120 osobowy oddział niemiecki.
Znajdujący się w Rewie III pluton 7 kompanii, widząc olbrzymią
przewagę wycofał się i dołączył do swojej kompanii.
Około
godziny 8 rano por. Adam Ziółkowski otrzymał rozkaz dowódcy
batalionu kmdr. ppor. Horyda, zająć wzgórze 14. Do dyspozycji
otrzymał pluton marynarzy, drużynę ckm i 2 – tonowy wóz ciężarowy.
Pierwsza drużyna oraz ckm wyruszyła samochodem w kierunku nakazanego
wzgórza, reszta szybkim marszem za nią. Samochodem podjechali na
odległość ok. 150 metrów a następnie biegiem zajęli nakazane
wzgórze. Po dotarciu tam zauważono w odległości około 300 metrów
niemiecką tyralierę w sile dwóch plutonów idącą od strony Rewy.
Dalej szła kolejna tyraliera w sile dwóch kompanii. Ponieważ wzgórze
zajmowała jedynie jedna drużyna, po krótkiej wymianie ognia por.
Ziółkowski nakazał wycofać się do Mostów. Tu spotkał resztę swojego
plutonu i drużynę ckm maszerującą z Pierwoszyna. Całością plutonu
zajął stanowiska we wsi i powstrzymywał natarcie nieprzyjaciela.
Około godziny 11 będąc oskrzydlany z obu stron i ostrzeliwany z ckm
pluton marynarzy wycofał się do rowu strzeleckiego około 80 m od
Mostów. Około godziny 11.30 pluton zrobił wypad do Mostów w celu
wyparcia zajmujących tą miejscowość Niemców. Przy ostrzale
niemieckim pluton zaległ przed pierwszymi zabudowaniami. Około
godziny 13.00 wyszło własne przeciwnatarcie dwóch kompanii pod
dowództwem kmdr. ppor. Horyda, które utknęło około 100 m za
wysuniętym plutonem. Pluton por. Ziółkowskiego szturmem wdarł się do
Mostów i walcząc wręcz wyparł z nich Niemców i zajął przeciwległy
skraj wsi.
W walkach tych zginął dowódca batalionu kmdr ppor. Horyd a straty w
ludziach wyniosły ok. 30 – 40 procent.
Po około 2 godzinach
ponownie Niemcy natarli na Mosty i po gwałtownej walce zajęli je.
Nasze pododdziały wycofały się w kierunku Pierwoszyna w okolice
wzgórza 37,9.
Pod wieczór, po
definitywnym zajęciu Mostów - Mechelinek przez Niemców i względnym
uspokojeniu się akcji, linię na szosie Pierwoszyna – Mosty
utrzymywała 7 kompania oraz podesłany przez brygadę oddział w sile
plutonu. 8 kompania nadal zajmowała wzgórze 41. Ocalały stan
batalionu marynarzy w Pierwoszynie.
13 września
O godzinie 3.00 w nocy
dowódca II/2 MPS mjr Witold Skwarczyński wydał rozkaz aby:
-
6
kompania plus pluton ckm, jako kompania prawoskrzydłowa, z podstawy
wyjściowej w kierunku na wzgórze 43 – zdobyć Mechelinki;
- 5
kompania plus pluton ckm, jako kompania lewoskrzydłowa, z podstawy
wyjściowej w kierunku na zachodni skraj Pierwoszyna (włącznie) –
zdobyć wzgórze 37,9 i Mosty i wzgórze 14;
- 4
kompania plus pluton ckm i pluton moździerzy, jako odwód batalionu
na kierunku wzgórza 43-37,9, z gotowością działania na Mechelinki
lub wydłużenia natarcia 5 kompanii na Mosty.
Rano
na stanowiska zajmowane przez III batalion ON zaczęły wchodzić
kompanie II/2 MPS a III batalion ON wycofany został do Suchego Dworu. Doszedłszy na wysokość
wzgórza 43 kompanie pierwszego rzutu otrzymały bardzo silny ogień
artylerii, moździerzy i ckm. Padli pierwsi ranni i zabici. Zginął
między innymi dowódca plutonu ckm ppor. Kruszewski. Aby uniknąć
dużych strat, dowódcy kompanii: 5- por. Matuszak i 6- kpt. Kowrygo,
wysunęli się na czoło kompanii, poderwali je i skokiem przebyli
silnie ostrzeliwany teren. Teraz natarcie postępowało bardzo szybko.
Kompanie parły naprzód przy wsparciu własnej broni maszynowej i
moździerzy. Do 5 kompanii w Pierwoszynie dołączyła grupa marynarzy w
sile plutonu, pod dowództwem por. mar. Sobieraja. Była to
pozostałość po batalionie kmdr. ppor. Horyda. 5 kompania zajęła
wzgórze 37,9 i parła dalej na Mosty, skąd nieprzyjaciel panicznie
uciekał w kierunku na Rewę. Odwodowa kompania 4 zajęła wzgórze 33,9.
W tym czasie 6 kompania zdobyła Mechelinki. Prawie natychmiast po
opuszczeniu obu miejscowości, nieprzyjaciel rozpoczął gwałtowny
ogień, uniemożliwiający dalszy pościg na wzgórze 14. Nie mając
warunków terenowych do zorganizowania obrony w Mostach, dowódca II/2
MPS polecił dowódcy 5 kompanii pozostawić tam oddział marynarzy jako
placówkę 6 kompanii, a kompanię wycofać na wzgórze 37,9 i
zorganizować tam obronę. 4 kompania pozostawiła w rejonie wzgórza
33,9 drużynę plus 2 ckm a sama wycofała się do Pustek
Pierwoszyńskich.
Około
godziny 16.00 nieprzyjaciel dokonał nalotu na całą Kępę Oksywską.
Pociskami zapalającymi spowodowali pożary w Stefanowie, Suchym
Dworze, Starym Obłożu, Kosakowie, Pogórzu i folwarku Nowe Obłuże.
Około
godziny 18.00 Niemcy ponownie uderzyli na Mosty. Pod silnym naporem
pluton marynarzy wycofał się do Pierwoszyna, pociągając za sobą lewe
skrzydło 6 kompanii, która zagrożona z tego skrzydła wycofała się na
wzgórze 1 km na południe od Mechelinek
i tam okopała się.
Ponieważ
kierunek z Mechelinek wyprowadzał bezpośrednio do Babiego Dołu,
gdzie mieściły się dowództwa LOW i 2 MPS, za zgodą ppłk. Szponara
dowódca II/2 MPS wydał rozkaz nocnego natarcia w celu odbicia
Mostów-Mechelinek. Do natarcia została wyznaczona 6 kompania
wzmocniona 3 kompanią I batalionu ON i dodatkowym plutonem ckm.
14 września
Natarcie
ruszyło o godzinie 0.30. Noc była bardzo ciemna i padał deszcz.
Kompanie poruszały się w trzech ugrupowaniach:
- I
pluton 6 kompanii ppor. Żmigroda z I plutonem 3 kompanii I batalionu
ON miał zadanie uchwycić Mosty;
- II
pluton 6 kompanii ppor. Łabińskiego z II plutonem 3 kompanii I
batalionu ON miał zadanie uchwycić zachodnią część Mechelinek;
- III
pluton 6 kompanii ppor. Łaniewskiego z III plutonem 3 kompanii I
batalionu ON miał zadanie uchwycić wschodnią część Mechelinek;
- do
każdego plutonu przydzielonych było po kilka ckm.
Po dojściu pod Mosty i
Mechelinki, nacierające grupy zostały oświetlone rakietami i
otrzymały bardzo silny ogień ckm. Ogień był tak silny, że zasadniczo
zatrzymał całe natarcie. Od tej chwili tylko pojedyncze grupki z
oficerami i starszymi podoficerami przedzierały się przez ogień do
przodu. W pewnym momencie ktoś krzyknął „Niemcy nas obchodzą,
wycofać się”, strzelcy wzięli ten okrzyk jako rozkaz dowódcy
kompanii i lewe i środkowe zgrupowanie zaczęło się wycofywać.
Ostatecznie do Mechelinek wpadł ppor. Żmigród z kilkunastoma
strzelcami a do Mechelinek kilka grup z kpt. Kowrygo na czele. W
ciemności nieprzyjaciel nie wiedział jak szczupłe sił atakują
wycofał się z obu miejscowości, pozostawiając 1 rkm, 25 kb, kilka
rakietnic, kilka skrzyń rakiet i amunicji, czterokonną kuchnię
polową, 10 rowerów, kilku rannych i jeńców. Kompanie pozostawiły w
obu miejscowościach placówki a reszta wycofała się na poprzednie
pozycje.
Około
godziny 5 nieprzyjaciel wsparty ogniem artylerii, moździerzy i ckm
wykonał przeciwnatarcie na Mosty i Mechelinki, spędził nasze
placówki o usadowił się ponownie w obu miejscowościach. Nasze
kompanie umocniły się na swoich stanowiskach a 3 kompania I
batalionu ON wycofana została do lasu na południe od Mechelinek jako
odwód.
15 września
O świcie II/2 MPS
otrzymał zadanie ponownego wyrzucenia Niemców z Mostów i Mechelinek.
O godzinie 5.00 w natarciu na Mosty udział wzięła dotychczasowa
odwodowa 4 kompania por. Woźniaka z plutonem ckm i plutonem kolarzy
a na Mechelinki poszła 3 kompania I batalionu ON z plutonem ckm oraz
jednym plutonem z 6 kompanii. Reszta batalionu, to jest 5 kompania i
dwa plutony 6 kompanii z dwoma plutonami ckm, plutonem ppanc. i
plutonem moździerzy pozostała na stanowiskach 800-1000 m na południe
od Mechelinek i na wzgórzu 37,9 stanowiąc drugi rzut, gotowy do
przeciwnatarcia.
Po wyruszeniu obie
kompanie dostały się w bardzo silny ogień artylerii, moździerzy i
ckm, parły jednak naprzód i zdobyły obie miejscowości. Nieprzyjaciel
wycofał się na wzgórze 14 a nasze kompanie pozostały w obu
miejscowościach z zadaniem bezwzględnego ich utrzymania.
Jednak
na innym pododcinku od strony drogi Mrzezińskiej, Kazimierza i
Dębogórza posuwało się 6 niemieckich batalionów, które po zajęciu
wzgórza 41 i 33,9 zagrażały bezpośrednio lewemu skrzydłu II/2 MPS.
Zarządzony na tym odcinku wypad nocny I i IV batalionu ON oraz
batalionu por. Sozańskiego nie dał żadnych rezultatów.
16 września
O świcie dowódca Lądowej
Obrony Wybrzeża płk Stanisław Dąbek nakazał oderwać się od
nieprzyjaciela na kierunku Mosty-Mechelinki i zorganizować dwoma
kompaniami nową linię obronną na wysokości wzgórza 43 –
Pierwoszyńskie Pustki a 6 kompania miała obsadzić wzgórze 48.
Wycofywanie się odbywało się już za dnia co spowodowało kolejne
straty w ludziach.
Po 19 dniach uporczywych
walk, Kępa Oksywska zostaje zdobyta. W jej obronie śmierć poniosło
ponad 2000 oficerów i żołnierzy, ponad 3000 zostało rannych, a 1500
uznano za zaginionych. W stosunku do początkowego stanu, wynoszącego
około 15 000 żołnierzy, straty wyniosły 6500 zabitych, rannych i
zaginionych. Wojska Lądowej Obrony Wybrzeża stoczyły przez te 19 dni
110 walk i potyczek. Któraż dywizja może się równać z Grupą płk.
Stanisława Dąbka. Dowódcy, który na Wybrzeże został skierowany 40
dni przed wybuchem II wojny światowej. Dowodził swoim wojskiem przez
59 długich i tragicznych dni. A 19 września widząc, że wojska
niemieckie złamały ostatni opór polskich oddziałów, chwycił ręczny
karabin maszynowy i ze słowami A teraz na nas kolej, koledzy
wybiegł na pobliskie wzgórze, skąd oddał kilka serii do zbliżającej
się tyraliery niemieckiej. Wystrzeliwszy jednak wszystkie naboje
zobaczył, że zamyka się wokół niego pierścień nieprzyjaciela. A więc
to już koniec…..Ja nie skapituluję, a teraz pokażę wam jak Polak
walczy i umiera – powiedział i strzałem z pistoletu odebrał sobie
życie.
|